Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

chorobę? Oto, nastrajam Burglera, który w imię praw ojcowskich odbiera Wielogrodzkim ich wychowankę, ii odda ją pod opiekę swojej małżonki, zacnej pani Burglerowej, a to bardzo zacna niewiasta, bardzo! Ręczę, że lepsze od niej wysłano już przez szubienicę na same dno piekła! Oczywiście, Wielogrodzki zapłaci grubo za to, by Burgler odstąpił od swego prawa, a ponieważ ja, rozumiesz, ja będę prowadził sprawę Burglera, ja pozyskam sądy, i ja będę miał wszystko w ręku, więc pojmujesz?...
— Ale zkąd ty wiesz to wszystko? Może to bajka!
— No, to rzecz bardzo prosta! są przecież akta sądowe, a wiesz, że tam mam przyjaciół. Przypadkowo, przy sposobności tej sprawy z Moulardem, dowiedziałem się o zabiegach komornika, odszukałem Burglerowę, zapłaciłem jej i dowiedziałem się reszty. Burglera mam tutaj, pod ręką, i wszystko złożyło się, jakby umyślnie. Zaraz pojutrze sprowadzam go z Czartopola i rozpoczynam kampanię. Nastraszyłem go, że żona wie o miejscu jego pobytu, aby mu nie przyszła ochota zbliżyć się do Żarnowa, bo się boi baby jak ognia. Potrzymam go jakiś czas w Hajworowie, aby mię kto nie podszedł, i nie uzyskał od niego konsensu. To gratka wyborna!
Strętwiałem był z przerażenia, słuchając tej historyi, zaledwie zdołałem powstrzymać się, aby nie zdradzić mojej obecności jakim szmerem. Złe przeczucia nie omyliły mię, ten brudny, zapity Burgler grał ważną rolę w mojej historyi — bo co obchodziło Herminę i mnie obchodzić musiało, obchodziło do żywego — zapomniałem na długo o Starej Woli, o Elsi, o sobie samym, wobec tego com się dowiedział.
Nastała była krótka przerwa w rozmowie mojego opiekuna z zacną jego połowicą, która widocznie udobruchana wyjaśnieniami co do korzyści swojego pokrewieństwa z komornikiem, medytowała nad szansami powodzenia całego tego interesu. Rezultat atoli tej medytacyi musiał być nie ze wszystkiem zadawalającym, bo po chwili prawnuczka kasztelana Fagasińskiego odezwała się dość cierpko:
— Nie, nie, już ja ci to powtarzam zawsze, że ty