Przejdź do zawartości

Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Hermina kocha mię jak brata, i ja ją także — wybełkotałem nakoniec.
— Alboż ty sądzisz — rzekł ksiądz, podpierając się pod boki i zadzierając głowę — alboż ty sądzisz, że ja przypuszczam, iż ona romansuje z tobą? Smarkaczu! Ja ci powiadam, że ja znam Herminę, lepiej niż ty, że ja wiem, co ona myśli i co czuje, i że nie było jeszcze, i nie będzie nigdy takiego coś doskonałego, jak ona! On mi będzie mówił, że ona go kocha, jak brata, patrzcie go! Kocha cię, po Bogu i po rodzicach, więcej niż wszystko w świecie, a ty nie potrzebujesz mi objaśniać, że w tem niema nic złego!
Zwiesiłem głowę na piersi, pod wrażeniem tego, co słyszałem; ksiądz Olszycki wziął to zapewne za znak ukorzenia się przed jego apostrofą, i uciął nagle rozmowę o tym przedmiocie zapytaniem, czy upatrzyłem już sobie jaki zawód. Odpowiedziałem mu, że trwam ciągle W postanowieniu zostania profesorem, prawdopodobnie profesorem matematyki lub nauk przyrodniczych, bo spostrzeżono w szkołach, że do tych przedmiotów mam najwięcej talentu. Muszę nadmienić przy tej sposobności, że zrobiłem uwagę, iż wszyscy ludzie niepraktyczni w życiu mają talent do matematyki, natura wynagradza im bowiem w teoryi to, czego im skąpi w namacalnej rzeczywistości. Co do mnie, nie umiałem nigdy liczyć się ani z moją kieszenią, ani z ludźmi, ani z światem, ale natomiast liczyłem zawsze i manipulowałem abstrakcyjnemi ilościami z wielką łatwością i biegłością.
Ksiądz Olszycki pochwalił bardzo moje zamiary, wróżył mi Wiele powodzenia, a ponieważ doszliśmy Właśnie do hotelu, pożegnał mię serdecznie i odszedł.
Mojego opiekuna zastałem W wybornym humorze. Zaledwie zdołałem wyprosić się od powtórnego picia kawy. Jak gdyby nas łączyły najserdeczniejsze i niczem niezmącone stosunki, wypytywał mię o moje plany na przyszłość i zapewniał mię, że zostawia mi zupełną swobodę, i tylko gdybym potrzebował jego protekcyi, gotów mi jej udzielić.