Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w niemem przerażeniu stał i bolał nad tem straszliwem zwichnięciem wszelkiej równowagi. Ale chwilkę tylko trwała ta scena, złote kołnierze zerwały się i stanęły na swoich szaraczkowych podstawach, a p. Kubany, najzupełniej przebudzony ze snu, zawołał głosem piorunującym na przyczynę swojego fallimentu:
Sie, Saukerl, wann’s b'soffen sind, so gehn’s z’Haus schlafen, und kommen’s nit zur Verhandlung!
Was, ich b'soffen? Sie, alter Rumpelkasten, Sie! Lassens Ihnen lieber pansioniren, wann’s nit mehr tangen zum Dienst!
Ich.. pansioniren? Sie sollt’ man pansioniren, Sie, altes Schnapsfass, Sie!
Hörens mal auf, sonst soll hier gleich das heilige Donerrrrrwetterrrrr, nochamal!
Morrrrrdelement!...
Sąd udaje się na ustęp!“ — ogłosił uroczyście młody auskultant, i otworzywszy drzwi, położył koniec tej cokolwiek ożywionej wymianie zdań, wypychając obudwu swoich starszych kolegów do wewnętrznych apartamentów Temidy. P. Klonowski zerwał się także i wyszliśmy na kurytarz, gdzie za chwilę spotkał nas p. referent Kubany, w stanie wielkiego rozdrażnienia udając się do swego biura[1]. Na widok p. Klonowskiego rozpromieniło się jego oblicze, i z wielką uprzejmością przywitał mojego Opiekuna, pytając, co go sprowadza?
— Wszak właśnie z p. konsyliarzem jako referentem mam rozprawę co do opieki nad młodym Moulardem — zauważył mój opiekun.

Ach, die dumme Geschichte wegen dem gewissen Rotzbuben! Bitte, bitte sehr, bitte gleich, das werden wir auf der

  1. Zwracam uwagę, iż powieść niniejsza była już napisaną, gdy w jednem z państw europejskich wydarzył się podczas rozprawy sądowej wypadek zupełnie analogiczny z powyżej opowiedzianym; zresztą przyjaciel mój, p. Edmund Moulard, nie przebywał nigdy w tem państwie, i wszelka przeto myśl jakiejkolwiek alluzyi jest tutaj wykluczona. — Przypisek wydawcy.