Strona:Jan Lam - Dziwne karyery.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zaangażowanego Marcina, który tym sposobem naraz aż w trzech kierunkach działać miał ku pożytkowi społeczności ludzkiej, mianowicie w kierunku sportu, gastronomii, i prasy peryodycznej — powożąc redaktora, usługując mu — do stołu, i anonsując znakomitszych gości, zwiedzających biuro redakcyjne. Następnie rozkazał nowy doktor-redaktor, ażeby na drukującym się właśnie numerze Orędowniczki położono na czele: „Właściciel, wydawca, i dyrygujący redaktor: dr. Emanuel Mitręga“. Polecił także wydrukowanie manifestu do abonentów, z którego wynikało, że Orędowniczka iść będzie dalej w myśl dotychczasowych zasad swoich politycznych, ale starać się będzie podawać je w formie, jak najbardziej eleganckiej i skończonej pod względem literackim. Na nieszczęście zapomniał przejrzeć numer zredagowany przez p. Kosturskiego, i tak się jakoś zeszło, iż zaraz pod tą zapowiedzią wyczytać można było, co następuje:
„Jako curiosum donosimy, że znany łgarz bez czci i wiary, Pałkiewicz, redaktor cuchnącego nawozem piśmidła, mieniącego się Postępem Wilkowskim, zamierza stawać jako kandydat na ambasadora naszego miasta w Krachenburgu. Dowodzi to tylko, jak nisko osławione te indywiduum upadło pod względem moralnym, jeżeli sobie wyobraża, że takiego szurgota, kulfona i łapserdaka, jak on, nie wyrzuconoby za drzwi, gdyby się tylko pokazał w przedpokoju ministra, posiadającego łyżki srebrne“.
Prawda i to, że tego samego dnia czytano w Postępie:
„Między innymi wzdycha się do godności kandydata pewien niegramatyczny kondel, brechający na słońce w pewnej drukowanej ścierce, której, szanując uszy czytelnika nie wymieniamy. Brysiowi temu ma być na imię Kostus, zapewne od kosturów, na które obficie zasłużył“.
Jak widzimy, Postęp pieprzył swoje wycieczki kalamburami i dowcipami, podczas gdy Orędowniczka waliła, jak to mówią, prosto z mosta — skutek był wszakże jednaki. Faktem było, że te dwie wielkości, Kosturski i Pałkiewicz, tak były do siebie podobne, iż na żaden sposób jedna drugiej znosić nie mogła — Wilków był dla nich za mały, bo