Strona:Jan Lam - Dziwne karyery.djvu/253

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

set idealników, to znaczyło, dodawać z własnych dochodów to, czego potrzebowała na swoje utrzymanie. Dochody te, po doświadczeniach z p. Harapnickim, mogły niespodzianie uledz nowej redukcyi. Stanisław mógł skazywać na nędzę sam siebie, ale nie staruszkę, przed którą zawsze ukrywał troskliwie swoje niedobory. A potem, jeszcze, i jeszcze raz, jak się rozmówić z Smiechowskim. I znowu ta wszechobecność Maryni przeszywała mu serce, jak sztyletem. Męcząc się w ten sposób, wpadł nakoniec w jakieś bolesne otrętwienie, w rodzaj zemdlenia moralnego.
— Świeże telegramy! — zawołał w tej chwili stróż redakcyjny, następca Marcina, kładąc na stół kilka kopert, opatrzonych urzędową pieczęcią.
Stanisław, na pół przebudzony, wziął depeszę do ręki, otworzył jednę machinalnie, i równie machinalnie zaczął czytać:
„Krachenburg, 8. stycznia. Ciągnienie losów pożyczki loteryjnej chaocko-teremteckiej. Główna wygrana padła na los N° 1484.“ Na dole, dla większej pewności, dodano z urzędu literami skonstatowaną cyfrę: „Tysiąc czterysta ośmdziesiąt cztery.
Stanisław czytał, ale nie rozumiał. Nagle, jak sen, poczęło mu coś majaczyć po głowie. Zdawało mu się, że już raz gdzieś coś słyszał o tej loteryi chaocko-teremteckiej i o numerze 1484. Powoli, wspomnienia jego zaczęły przybierać wyraźniejszą postać. To pamiętał z pewnością, że między papierami, które zdeponował u Smiechowskiego, znajdował się los, który jego matka przed dwoma czy trzema laty kupiła od Salewiczowej i który mu następnie przysłała. Pamiętał i numer, ale któż w takim razie dowierza swojej pamięci? Stanisław zerwał się i z telegramem w ręku popędził do domu, jak mógł najspieszniej.
— Ależ toś mię przestraszył! — zawołał Smiechowski, widząc go wpadającego jak bomba. Czy Bombogromski wygrał jaką walną bitwę, albo czy może Skirgiełło przysłał ci nominacyę na którą z posad, piastowanych przez Harapnickiego?