Strona:Jan Lam - Dziwne karyery.djvu/250

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Po części więc w celu wyjaśnienia, czyli w istocie nastąpiła jaka defraudacya w kasie ze strony Salewicza, a po części dla sprawdzenia jego zeznań co do stanu ksiąg i interesów Banku Filodemicznego w ogóle, udała się nazajutrz, to jest tego dnia o którym mówimy, rano, komisya sądowa do biur Banku. Między innemi zeznaniami Salewicza było i to, że bank rozpoczął kroki egzekucyjne przeciw pewnemu dłużnikowi na prowincyi, który w odpowiedzi wykazał się kwitem na zapłaconą ratę, przez p. dyrektora Mitręgę podpisanym. Kiedy więc dr. Mitręga wyprawiwszy żonę do rodziców, pospieszył do banku, zastał tam urzędników bankowych przelęknionych, krążących po kurytarzu itp. a w biurze rozgospodarowaną na piękne komisyę, liczącą pieniądze, przeglądającą i pieczętującą księgi itd. Jak piorun uderzyła go myśl, że przeglądną i jego księgi podręczne, w które wpisał pozycye spłacone przez ajenta owego wieczora, gdy tak bardzo potrzebował pieniędzy do Krachenburga. Pozycyi tych nie było w innych księgach, ani też dotychczas nie oddał ich dr. Mitręga do kasy, z tego prostego powodu, że ich nie miał. Gdyby miał tę sumę obecnie przy sobie, mógłby był nadrobić miną, zaimponować sędziemu śledczemu twierdzeniem, że jako dyrektor ma osobną kasę podręczną, i zredukować całą rzecz do rozmiarów prostego drobnego nieporządku, podlegającego w najgorszym razie naganie Rady zarządzającej, nie zaś interwencyi sądu. Ale pieniędzy nie było...
Najnaturalniejszą rzeczą w takim wypadku było udać się do teścia, i Stanisław zrobił tę uwagę dr. Mitrędze. Zresztą, p. Mitrężyna posiadała, jeżeli nie gotówkę, to klejnoty, które mogły posłużyć do pożyczenia nieznacznej stosunkowo sumy.
— Do teścia! Do żony! Ztamtąd, panie Stanisławie, nie mam najmniejszej nadziei na pomoc! Kluszczyński jest prostym oszustem, który mię zrujnował, a żona jest kobietą bez serca egoistką, która mię kocha o tyle, o ile z tą miłością łączy się posiadanie świecidełek, o których mi mówisz!
Co do p. Kluszczyńskiego, mówił dr. Mitręga zupełną