Strona:Jan Lam - Dziwne karyery.djvu/202

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wania, pojął to w mgnieniu oka. Zaczął się ubierać naprędce i zadzwonił na garsona, żądając, ażeby mu przyniesiono rachunek. Rzucił okiem na to pismo i przekonał się, że suma figurująca na dole wynosi nieco nad 400 id. Dodawszy do tego prezenta dla służby i koszta podróży do Wilkowa, potrzeba było dr. Mitrędze najmniej 600 idealników. Jeżeli kiedy, to teraz obligi Filodemiczne były jedyną kotwicą ratunku. Nie tracąc czasu, wydał dr. Mitręga rozkaz, iż zatrzymuje na dziś jeszcze remizę z liberyą, wskoczył do powozu i popędził do biur grecko-portugalskiego Banku, który podjął się był spieniężenia obligów, o których mowa, i posiadał ich przeszło półmiliona w ogniotrwałych swoich kasach.
Poznano i przyjęto bardzo uprzejmie jeneralnego dyrektora Banku Filodemicznego z Wilkowa. Posadzono go na wygodnym fotelu i poczęstowano przedniem, oryginalnie hawańskiem cygarem. Poczem zagadnął go dyrektor grecko-portugalski:
— Przybywasz pan zapewne w sprawie wypłaty waszych kuponów, która ma nastąpić w przyszłym tygodniu?
Wygodny fotel stał się odrazu jakoś mniej wygodnym.
— Tak jest — odparł dr. Mitręga. — To znaczy... ja bawię tu chwilowo tylko, dla mojej przyjemności, z żoną, którą pojąłem przed tygodniem.
— A, gratulujemy, gratulujemy! A więc, co się tyczy kuponów...
— Co się tyczy kuponów, mniemam, że rzecz jest załatwiona. Wszak według umowy, macie je panowie wypłacić na nasz rachunek z pieniędzy wpływających ze sprzedaży obligów.
— To jest, mamy to uskutecznić pod warunkiem, jeżeli pieniądze wystarczą. Tymczasem, sprzedaliśmy zaledwie 100.000 w obligach, po kursie 70 za sto — proszę, oto jest rachunek. Wynosi to zaledwie 70,000, a potrąciwszy naszą prowizyę, i prowizyę ajenta, 55,000. Z tego, według układu, mamy prawo zatrzymać 60.000 na pokrycie dalszej naszej prowizyi, a więc brak nam jeszcze 5 tysięcy do zupełnego