Strona:Jan Lam - Dziwne karyery.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

strony gorąco polecono. Z bardzo dobrej familii, prawie baron... niejaki pan dr. Mitręga.
— Znam go. Ale jakiż związek...
— Związek! Właśnie mi chodzi o związek. Proszę pana o rękę pańskiej córki dla p. Mitręgi. Cóż pan na to?
— Wasza Łaskawość, moja córka nie dla p. Mitręgi, ani p. Mitręga nie dla mojej córki. Prawie baron, niech się żeni z prawie baronówną, a ja moją córkę wydam za gorzelnika.
— Cóż pan masz przeciw p. Mitrędze? Mówiono mi, że jest szalenie zakochanym w pannie Zacierkiewicz!
— Nie musi być tak bardzo zakochanym, bo widział ją wszystkiego raz w życiu i przyszedł oświadczyć mi się o nią, gdy dostał kosza od panny hrabianki Gozdawickiej. Mam zaś przeciwko niemu to, że jest hołyszem i próżniakiem, i że żeni się z moją córką chyba na to, ażeby roztrwonić, co ja ciężko zapracowałem.
— Więc pan odmawiasz?
— Stanowczo.
— Ha, no, cóż robić! Żegnam, panie Zacierkiewicz!
— Ścielę się do stóp Waszej Łaskawości.
Wyszedł pan Zacierkiewicz, a Jego Łaskawość mruknął  coś pod nosem o... niekoniecznie błogosławionych babach, które mu nie dały spokoju.
— Zresztą, zrobiłem co mogłem; nie mogę przecież zmusić go przez żandarmeryę, ażeby wydał swoją córkę za tego jakiegoś Mitręgę.
Mimo to, Jego Łaskawość w gruncie był bardzo zdumionym, że taki gorzelnik, jak Zacierkiewicz, mógł odmówić ręki swojej córki młodemu człowiekowi, w którego imieniu on sam o nią prosił.
Niemniej zdumionym będzie zapewne także i łaskawy czytelnik, dowiadując się, że ober-komisarz Milicyi i Landweryi raczył interweniować w tym wypadku na korzyść pana doktora, którego dotychczas widywaliśmy zawsze w sferach, tak mało mających łączności z reprezentacyą Chaocyi,