Strona:Jan Lam - Dziwne karyery.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Wasza Łaskawość raczy zważyć, że do odczytów popularnych wybiera się przedmioty, mogące obudzić zajęcie powszechne.
— Nie powinno się wybierać przedmiotów, które szerzą pojęcia bezwyznaniowe. W odczycie swoim powiedziałeś pan (tu J. Ł. pan ober-komisarz zajrzał do notatek, które miał na stoliku, i ciągnął dalej z tryumfującą miną), że słońce z czasem wypali się i wystygnie. Tego rodzaju zasady są zupełnie niezgodne z bezpieczeństwem państwa, ze spokojem i porządkiem publicznym, i z religią. Co pan masz na to do powiedzenia?
Na tę interpelacyę, wygłoszoną bardzo ostro, bohater nasz zmięszał się do reszty.
— Zapewne — rzekł jąkając się — że... gdyby słońce wystygło, to...
— To co? mów pan, mów!
— Byłoby... bardzo zimno...
— A widzisz pan! i poco to głosić podobne nonsensa! Zresztą, być może — dodał, przypatrując się skruszonemu expedagogowi, który nie wydawał się człowiekiem zbyt niebezpiecznym dla państwa i społeczeństwa — być może, iż postąpiono z panem zbyt surowo. Zobaczymy, co się da zrobić.
Tu nastąpiło owe majestatyczne skinienie ręki, którem kończą się wszystkie posłuchania. Stanisław ukłonił się głęboko i wyszedł, nie wiedząc, jaki skutek odniosła uniżona jego prośba o cofnięcie dymisyi. My wszakże, którzy tylko duchem obecni jesteśmy w sali audyencyonalnej, pozwolimy sobie zabawić tam jeszcze chwilkę.
— Panie Giermecki! — zawołał Jego Łaskawość. Sekretarz ober-komisaryatu pojawił się na to wezwanie.
— Wasza Łaskawość rozkaże?
— Ten Wołodecki nie wydaje mi się tak podejrzanym, jak go przedstawiono. Powiadasz pan, że pisuje do gazet?
— Ma nawet bardzo dobre pióro.
— Zanotuj mi pan to; może będzie można zrobić co z tym fantem. Cóż tam więcej?