Strona:Jan Lam - Dziwne karyery.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dać, czyli proponowana suma nie wyda mu się zbyt niską. Stanisław tymczasem, który nie był w tem usposobieniu, w jakiem człowiek być powinien, ażeby zrozumiał odrazu, co do niego mówią, zastanawiał się, czyli przypadkiem nie marzy i czyli nie jest snem to wszystko, co się z nim dzieje: uwięzienie, rozmowa z dolorystą, indagacya u inspektora, dymisya z oberkomisaryatu i propozycya, ażeby ni ztąd ni zowąd przyjął od Dr. Mitręgi stodwadzieścia idealników miesięcznie, t. j. akuratnie dwa razy tyle, ile wynosił dotychczas skromny jego dochód. W skutek tego wszystkiego fizyognomia jego przybrała wyraz dwuznaczny, który wprowadził w błąd szanownego doktora.
— Hm, pedagog mój ceni się wysoko — pomyślał — trzeba się dyplomatycznie brać do rzeczy. Zapewne — rzekł głośno — że suma ta wydać się panu może zbyt małą, ale muszę panu wyznać w sekrecie, że chociaż Orędowniczka dysponuje bardzo znacznemi funduszami, to i wydatki mamy bardzo wielkie. Stosunki z gabinetami... reprezentacya pisma na zewnątrz... Ale też to, co panu proponuję, jest tylko tymczasowem, wkrótce bowiem będziemy mogli podwyższyć pańskie honoraryum.
— Ja nie o tem myślałem — odparł Stanisław, przetarłszy oczy i przekonawszy się, że nie śpi — ja myślałem...
— Myślałeś pan zapewne, że będziesz pan musiał porzucić posadę publiczną, która się panu wydaje pewniejszą. Daję panu słowo, że Orędowniczka stoi na silnych nogach i że ma dobre plecy. Zresztą jest wszelka nadzieja, że wkrótce zajdą takie zmiany polityczne... jednem słowem, zmiany, dzięki którym, zamiast starać się o posady, będziemy je rozdawać według naszego upodobania. Przytem chciej pan zważyć, że jako pedagog jesteś pan zawisłym od widzimisię przełożonych, a my ofiarujemy panu niepodległość i sposób służenia ojczyźnie całym zasobem wiedzy, jaką pan posiadasz.
Stanisław wierzył może, a może nie wierzył, że ziści się świetna perspektywa, w której Orędowniczka miała na-