Przejdź do zawartości

Strona:Jan Kasprowicz - Obraz poezji angielskiej T. 4.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


Tak i dowcip tryska z wargi,
Tak ze serca żart się leje,
Kiedy człowiek o północy
Snu utracił już nadzieję:
Tak się w zwojach bluszczu kryje
Powalona, stara wieża:
Gruz we środku i zniszczenie,
Choć na zewnątrz zieleń świeża.

Abym dzisiaj czuł, jak czułem!
Abym był tak, jak przed laty!
Abym płakać mógł, jak ongi,
Świadom swej niejednej straty!
Jak są miłe, choćby słone,
Te w pustynnych piaskach zdroje,
Tak w żywota mego pustce
Byłyby też i łzy moje!


DO TYRZY.

Cios jeszcze jeden, a w żałobie
Przestanie pękać serce moje;
Jedno westchnienie zamknąć w tobie
I znów w poprzednie wrócić znoje.
Dobrze mi będzie czynić zadość
Sprawom, tak obcym w przeszłej porze,
Choć mnie odbiegła wszelka radość,
Jakiż to ból mnie spotkać może?

Więc czaszę wina mi przynieście,
Nie na to człek, by żył samotnie!
Chcę lekkoduchem być nareście,
Nie płakać z nikim, a ochotnie