Przejdź do zawartości

Strona:Jan Kasprowicz - Obraz poezji angielskiej T. 4.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gdym dla spoczynku w trawie legł,
Słyszałem twe kukanie,
Z wzgórza na wzgórze głos twój biegł,
To płynie, to znów stanie.

Chociaż w dolinie lubisz pleść
O kwiatach i o słońcu,
Tajemną niesiesz dla mnie wieść,
Ty marzycielstwa gońcu.

Pieszczochu wiosny, witaj mi!
Nie jesteś dla mnie ptakiem,
Tylko czemś, o czem człowiek śni,
Głosem, tajemnym znakiem.

W moich chłopięcych, szkolnych dniach
Jam nadsłuchiwał ciebie,
Krzyk twój mnie wodził gdzieś po krzach,
Po lasach i po niebie.

Aby cię znaleść, szedłem w bór,
Na łąki i na łany;
Miłości mej, mych tęsknot twór,
Przenigdy nie widziany!

I dzisiaj słucham ciebie rad,
Rad kładę się na trawie,
Czy złote chwile dawnych lat
Powrócą, tem się bawię.

O szczęsny ptaku! Glob nasz, on,
Te naszych stóp przegony,