Strona:Jan Grzegorzewski - Pierwsza wyprawa zimowa przez Zawrat do Morskiego Oka.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W Zakopanem tymczasem zaledwo parę osób, zdradzających samodzielność studjów orograficznych a obdarzonych chrześciańskiem uczuciem pobłażliwości, jak dziś twierdzą, że wyprawa nasza była łatwą a możliwą dla wszystkich zabawką, skoro nawet kobieta wzięła w niej udział, tak też wówczas utrzymywały z taką samą stanowczością, że wyprawa była żartem niemożliwym na serjo, tembardziej skoro kobieta w nim się zaangażowała. Ogół wszakże tak górali, jak gości był przejęty bardziej ciekawością i zaniepokojeniem, zdradzając tylko w pierwszych chwilach niedowierzanie, które nawet wzmogło się do wyższego stopnia w chwili, kiedy trzej górale wróciwszy z częścią naszego Towarzystwa od Czarnego Stawu, zapewniali, że dojdziemy tylko do stóp Zawratu, albo najdalej do Zmarzłego i zobaczywszy grozę »gościńca tatrzańskiego« wrócimy najspokojniej do Zakopanego. Gdy wszakże we trzy godziny po południu nieujrzano nas wcale, a natomiast przed wieczorem rozeszła się wieść o powrocie tylko Ojtka, który stwierdził pochód nasz na Zawrat, wzrastać począł niepokój wraz współczuciem dla każdego z uczestników wyprawy. Obawa o nieszczęście przeszła niemal w pewność onego, gdy na Krupówkach zjawił się Sabała i jął opowiadać — jako za pamięci jego już dwunastu juchasów zginęli po kolei: każdy co się poważył przechodzić przez Zawrat zimą, zostawił tam kości swoje. A z plastyką właściwą jemu demonstrował katastrofę jednym nieuniknionym typem dla wszystkich:
— Każdy padał na wznak głową, odbijał się o twardą po wierzchnię usypiska jak piłka, stawał na nogi, aby znów upaść na głowę i tak podskakując staczał się w przepaść i rozbijał się o skały.
— A jako owi dwunastu zginęli, tak też i ci sześciu zginąć muszą, niech ich Matka Najświętsza broni — dodawał, polecając nas tylko opiece boskiej: — ale widzi mi się, iż jeśli nie zginą na Zawracie, to zginąć muszą na Swistówce.
Z osób najbardziej zainteresowanych losem naszym była niewątpliwie pani D.....ińska wraz z córką, posiadając w wyprawie zawratowej syna i siostrę młodszą. A choć przed nią tajono kasandrową przepowiednię Sabały, mimo to wiedziona naturalną obawą, którą wzmagał ogólny wyraz zaniepokojenia na twarzach osób otaczających ją, wreszcie bliższem rozpatrzeniem się w trudnościach wycieczek zimowych, karmiła się przez całe dwa