Strona:Jan Chęciński - Beczka pacierzy.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Co czyta serca myśl usnutą w ciszy,
Co dlań wymowna nawet łza milcząca,
Krzyki bezdusznych uwielbień odtrąca.
Owóż, chcąc wiedzieć co dalej się stało
Z matki Gertrudy pokutą wytrwałą,
Wybaczcie, że was najpierw zniewolę,
Mimo upału, pójść za nią na pole.


VI.

Ochocza piosnka ulata nad niwą,
W jej takt czeladka uwija się żywo,
Zębatym sierpem, dłoń wprawna co chwila
Garść złotych kłosów na rżysko pochyla,
Ściele się zboże, aż spojrzeć radośnie,
Z garści snop, — ze snopów wnet kopa urośnie.
A jak się z roli posprząta do kłoska,
Będzie okrężne, aż zadudni wioska!
Kogoż nadzieja uciechy nie nęci!
U wiejskiej dziatwy dożynki w pamięci,
Toż choć przy pracy pot spływa po twarzy,
Idą na wyścig i młodzi i starzy.
Lecz przed wszystkiemi już het! przodownica,
Jak pas rumieniec okrasił jej lica,