Strona:Jan Biliński-Nauczanie języka polskiego.djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

chwytać zjawiska niejako na gorącym uczynku, jeżeli uczeń daną rzecz obserwował czas dłuższy, notował spostrzeżenia, to gdy przyjdzie chwila zdania egzaminu z dokonanych spostrzeżeń, będzie pisał z radością i dumą, bo będzie tworzył coś nowego, bo będzie się dzielił swojemi własnemi spostrzeżeniami z tymi, którzy ich nie dokonali.
Gdy się chce o czemś pisać, musi się mieć świadomość, że ma się bardzo wiele do powiedzenia, że się będzie czerpało z pełnego. Wtenczas będzie też i radość twórcza.
Przypominam sobie, że będąc w IV gimnazjalnej dostałem raz temat „Spisek prochowy“. Było to zadanie szkolne, które spadło na nas niespodzianie. W podręczniku historji była jakaś wzmianka o tym spisku, zdaje się, że znałem datę, ale więcej nic. Co za rozpacz dla chłopaka! Można sobie wyobrazić, jakie ubożuchne były te myślątka, które się dostały na papier, jaki wypłowiały, wodnisto przezroczysty był język! W podobnem byłem położeniu, gdy mi kazano opisać las podzwrotnikowy, którego nigdy oczywiście nie widziałem.
Ale i teraz spotyka się jeszcze takie tematy. Otwieram niedawno zeszyt z polskiemi zadaniami w jednej z wyższych klas i znajduję tam temat: W składzie futer. Myślałem z początku, że będzie chodziło o wrażenia i osobiste spostrzeżenia, gdy się do takiego sklepu weszło. Przekonałem się, że nie. Zadania były wyliczeniem najróżnorodniejszych rodzajów futer i informacje, jakie zwierzęta ich dostarczają, gdzie mieszkają, kto te futra nosi, ile kosztują itd. Biedna nauczycielka napociła się srodze, by te informacje z geografji gospodarczej zebrać i wkuć je w uczenice, — a z jaką radością twórczą uczenice to wszystko pisały, o tem nie warto wspominać.