Strona:Jan Żyznowski - Krwawy strzęp.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cał wreszcie jak manekina tyłem do siebie, chwytał wzrokiem całość i wykrzykiwał jakiś numer. Wnet potem dwóch żołnierzy rzucało przed obejrzanego wolontarjusza: buty wielkie i ciężkie, podbite kopą gwoździ, czerwone niezmiernej szerokości spodnie, kurtkę krótką granatową t. zw, „veste“, czerwone kepi, bieliznę tyle mocną, ile kraciastą, jakąś flanelkę na brzuch, wreszcie skórzane szelki do ładownic, no i trzy ładownice do nabojów.
Z jakim pośpiechem przymierzaliśmy otrzymane ubrania, z jaką dziecięcą radością wkładaliśmy każdy szczegół naszej wojennej garderoby, dziś nie sposób mi opowiedzieć.
Brak ubrań odpowiednich miarą, a już przyobleczonych dla przeglądu, czynił z nas wystawionych w długi szereg, coś niesłychanie komicznego. Sterczące czerwone czapki, krótkie, zaledwie bioder sięgające kurtki, spodnie przeważnie za długie i za szerokie, jak morze Czerwone, buty ponad wszelkie wymagania, przyobszerne, nadawały nam wygląd straszaków polnych, broniących kapusty lub buraków przed wycieczkami zajęcy.
Na niezliczone skargi z naszej strony, porucznik, patrzący na ten farsowy obrazek, odpowiadał:
— Pozamieniać między sobą!
Według rozkazu porucznika całą noc przerabialiśmy, zwężaliśmy, skracaliśmy i zamienialiśmy naszą garderobę. Doradcami naszymi w doszykowywaniu się byli żołnierze z Legji Cudzoziemskiej, nasi instruktorzy, którzy nam, prawdę mówiąc, imponowali wszystkiem, tj. zaciężkim, jednocześnie drobnokrocznym sposobem chodzenia, aż do złamanego daszka kepi, nasadzonego na tył głowy. Każdy z nas chciał wyglądać, jak żołnierz, sławnej na cały świat, pod względem wartości wojskowych Legji Cudzoziemskiej.
Słów parę o Legji Cudzoziemskiej i legjonistach.
Kim są jednostki, wstępujące do Legji afrykańskiej? Indywidua przeróżnych narodowości, ka-