Strona:Jan Łada - Antychryst.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ła, jak nie jest, uczestniczką tej sekty — to i cóż? Byłożby w tem coś zdrożnego ustąpić kaprysowi szaleńca w rzeczy, nie mogącej nikomu przynieść ujmy i nato, by nazajutrz wrócić do pełnej swobody ruchów, i do nabożeństw, jeśli one sprawiają jej przyjemność!
Edyta nie odpowiadała nic. Czuła, że brat nie zrozumie jej skrupułów i weźmie za egzaltację jej wstręt do uczynienia zadość wymaganiu żydowskiego Proroka. Ona to rozumiała jednak, że po dokonaniu takiego czynu nie mogłaby już więcej przekroczyć podwoi kapliczki w pobliżu ich mieszkania, że nie mogłaby zwracać się do Ukrzyżowanego, w poczuciu tego, że ją słyszy, że gotów ją przygarnąć i ukoić. Mogłaż jednak odmówić Straffordowi, mogłaż łamać mu życie teraz zwłaszcza, gdy nie będzie dlań oparciem miłość Kaliny Roztockiej? Postanowiła udać się do Rabbiego, ale zaparciu się odmówić.
Nazajutrz płynęli oboje powietrzem do Budapesztu.
Dzień był pogodny i cichy. Koło Gaensendorfu napotkali krążownik powietrzny pod banderą węgierską i drugi z floty południowo-niemieckiej. Oba pełniły straż graniczną i zażądały legitymacyj. Dzięki Roztockiemu papiery podróżnych były w porządku i po kilku minutach mogli ruszyć dalej. Czy ich koło Presburga nie zawrócą strażnicze statki Proroka? zauważył na pożegnanie urzędnik celny. Często się to zdarza, inni jednak dostają