Strona:Jan Łada - Antychryst.djvu/273

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gólną taktyką. Zrozumieli ją dopiero, gdy mały kurjerski samolot wysunął się z linji bojowej Proroka i podążył w ich stronę, wywieszając białą flagę.
Pospieszono rzucić pomost i dwóch wyższych oficerów floty powietrznej weszło na pokład statku, na którym czekał ich dowódca floty, Szeglenyi.
— Najświętszy nasz władca — oświadczył starszy z parlamentarzy — przysyła nas jako widomy znak swego miłosierdzia i żądzy pokoju. Widzieliście, panowie, jakiemi środkami zagłady rozporządza. Z żalem musiał ich użyć. Gdyby powołał się na wyniki doświadczeń, czynionych pod Krakowem, nie bylibyście uwierzyli. Teraz wiecie sami, boście widzieli. Ufamy też, że ocenicie wysoką ludzkość w postępowaniu władcy, który mogąc was zniszczyć jednem skinieniem ręki, woli wam postawić warunki niewymownie łaskawe.
— Znamy łaskawość waszego władcy — odrzucił Węgier. — Ale słucham!
— Władca nasz żąda od was dwóch rzeczy i wzamian obiecuje wam przerwać dalsze kroki nieprzyjacielskie i darować żywotem wojsko wraz z wodzami niemniej jak i całą ludność tej ziemi.
Zatrzymał się, chcąc widocznie wywrzeć potężniejsze wrażenie. Ale Arpad, nie umiejący języka ni mocnej dłoni trzymać na wodzy, wtrącił półgębkiem złośliwą uwagę.