Strona:Jan Łada - Antychryst.djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cię pomścić mógł i chwałę dawną przywrócił, o Syjonie!
Albowiem oto stałeś się wyrzutkiem wpośród ludów, i stałeś się tułaczem, pozbawionym tego skarbu, który posiada najdzikszy z mieszkańców puszcz Afryki, zabrakło ci ojczyzny! Albowiem imię twoje stało się urągowiskiem, i w pełni nienawiści przeklęła cię ludzkość. I stałeś się jako liść, oderwany z drzewa i miotany burzą. Jako liść, miotany burzą, lecisz przez długie wieki, pomiędzy ludźmi, zazdroszcząc innym ziemi, na której mogą spocząć. Spoczywają po trudach wszyscy, i ziemię ojczystą mają wszyscy, ty jeden nie, o Syjonie!
I kiedy tak patrzę na ciebie, ludu mój, ludu nieszczęsny, ukochany, mózg wierci mi pytanie. Dlaczego tak jest i za co ty cierpisz tak straszliwie, dlaczego włożono ci przed wiekami na szyję jarzmo, którego nie zaznał żaden inny lud świata? Pytanie to, wyście z pokolenia w pokolenie powtarzali je w płaczu rozdzierających się serc waszych, powtarzaliście je w jękach, jakiemi co szabat rozbrzmiewały wasze synagogi. Ale odpowiedzi nie dały wam księgi waszej wiary, a nie śmieliście o nią zapytać wnętrza własnego ducha. I szliście z rosnącą goryczą całego waszego jestestwa wśród bezczeszczących was narodów, a niedola wasza szła z wami, jako ów słup ognia, świecący niegdyś Izraelowi na pustyni. Ale on wiódł waszych ojców ku ziemi obietnicy, kiedy przed