Strona:Jan Łada - Antychryst.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bruździć, jeśli nawet nie spróbujecie zdradzać! — rozstrzygnął Rabbi.
Darmo przyrzekali mu wierność i błagali o najpodlejsze funkcje, popierając słowa gradem przysiąg i odwołując się do wspólności szczepowej, większa bowiem część tych dygnitarzy składała się z Żydów. Dyktator ofiarował się na kuchtę, słynął bowiem z wytwornego stołu. Ale Rabbi był nieubłagany. Ciała wodzów plutokracji spoczęły obok pomordowanych chrześcijan.
Rabbi wysłał do Wiednia, Berlina i Krakowa komisarzy z nieograniczoną władzą i ze słowami łaski. Towarzyszyły im mocne eskadry powietrzne. Nie były potrzebne. Co żyło, słało się do stóp władcy. A władca udał się do Wiednia, dla objęcia w posiadanie krajów podalpejskich. W niedługim czasie zapowiedział przyjazd do Krakowa.
Pamiętny przysług, świadczonych przez Roztockiego, Strafford wezwał go do uczestnictwa w utworzonym przez siebie rządzie tymczasowym, którego pierwszem zadaniem było przygotowanie stolicy i kraju do rychłego przybycia Rabbiego.
Parę najzaufańszych osób zebrało się u miljardera dla omówienia naglących spraw. Śniadanie, poprzedzające naradę, tylko co się skończyło, ale Roztocki nie miał wcale błogiego wyrazu, jaki opromieniał go zazwyczaj w takiej chwili. Śmierć Rotszylda, którego był wiernym przyjacielem i admiratorem, zadała