Strona:James Oliver Curwood - Złote sidła.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzieć, kim jest ów mężczyzna na obrazku... W ostatnich chwilach, które nam zostają przed wielką bitwą, pragnąłbym przycisnąć ciebie do serca, obsypać cię pocałunkami, abyś znała całe moje uczucie dla ciebie. Kocham cię od stóp do głowy. Lękam się, aby to nie było zbyt późno i abyś nie wzgardziła mną...
Potem nastąpiła reakcja i ramię jego zsunęło się z bioder Cecylii. Podjął papierek, który przed chwilą zmięła, rozwinął go machinalnie i wygładził.
— Kim może być ten mężczyzna? Jeśli go nie kochasz, dlaczego obejmujesz go tak czule?
Zrozumiała, że w jego spojrzeniu i głosie kryło się nowe zapytanie. Myśl jej napięła się, chcąc przeniknąć jego myśl i spojrzeć do jego duszy.
Podał jej rysunek. Może intuicja kobieca Cecylii, myślał, jeszcze raz przełamie dzielącą ich zaporę milczenia. Widział, jak przyglądała się długo rysunkowi, potem fioletowy błękit jej oczu zabłysnął tak czystym i jasnym światłem, iż niemal w nim zatonął. I istotnie odgadła.
Min fader, — rzekła spokojnie, kładąc na rysunku koniuszek swojego palca. — Min fader.
Filip myślał niemal, że powiedziała to po angielsku.
Your father?[1] — zawołał.
Skinęła potakująco głową.
Oo-ee min fader — potwierdziła.
Westchnienie, pełne ulgi, wydarło się z piersi Filipa.
— Chwała Ci Panie! — rzekł.
A potem, prawie natychmiast:
— Czy mamy jeszcze naboje? Ha! Ha! Ha! Czuję, że nawet tym malutkim rewolwerem mogę teraz pokonać cały świat!



  1. Father— ojciec.