Strona:James Fenimore Cooper - Ostatni Mohikanin.djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z drogi, dopóki moja długa strzelba nie poprosi go o to pięknie i grzecznie. Przypatrz się i ty temu odciskowi, Wielki Wężu, bo cztery oczy lepiej widzą, niż dwa. Nieraz już przyglądałeś się śladom Magui, gdyśmy tropili tego łotra.
Czingaszguk uczynił zadość żądaniu strzelca i po krótkiej chwili, podnosząc się z ziemi, rzekł tylko jedno słowo:
— Magua.
— Nie może już ulegać najmniejszej wątpliwości, że czarnowłosa i Magua tędy właśnie przechodzili.
— A Alicja? — zapytał przerażony Heyward.
— Jak dotąd, nie natrafiliśmy jeszcze na żaden ślad Alicji — rzekł strzelec, rozglądając się bacznem okiem dokoła po drzewach i krzakach oraz po ziemi. — Ale cóżeś tam znalazł, Unkasie?
Unkas podał strzelcowi znaleziony przedmiot.
— Piszczałka naszego nauczyciela śpiewu — zawołał rozbawiony strzelec. — Teraz posiadamy już tak wyraźne ślady, iż niema wątpliwości, że obie panie znajdują się razem z Gamutem.
— W takim razie Kora i Alicja nie są pozbawione wiernego przyjaciela — powiedział major. — Ale nie jesteśmy pewni jeszcze, czy siostry są razem, bo nie znaleźliśmy dotąd nic takiego, co pozwalałoby nam o tem przypuszczać.
— A może właśnie zdobyliśmy dowód — zawołał