Strona:Jakob Wassermann - Dziecię Europy.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nie w wypadku, który miał miejsce następnego dnia, kiedy w więzieniu zjawiła się komisja. Hill zajęty był właśnie rozbieraniem aresztanta. Naraz do celi wpadły dźwięki włościańskiej orkiestry, przechodzącej pod oknami zamku. Okrutny dreszcz wstrząsnął Kacprem Hauserem. Jego twarz, czoło, ręce nawet — pokryły się potem; oczy przybrały wyraz błędny. Wydał okrzyk przerażenia — upadł na podłogę — drżał cały i szlochał.
Obecni zbledli. Po długiej chwili Daumer położył dłoń na ramieniu młodzieńca i przemówił doń coś głosem łagodnym. To go uspokoiło. Ale jeszcze następnych dni był widocznie pod wpływem bolesnego wrażenia; leżąc na sienniku, gorączkował; cera mu zżółkła. Widocznem było, że rad był szukać ukojenia w dźwiękach mowy Daumera, jakkolwiek jej nie rozumiał. Zdawało się, że sam szuka słów, aby wyrazić wdzięczność odwiedzającemu go dwakroć dziennie nauczycielowi i cierpi, nie będąc w stanie tego uczynić. Wyrażał przecie podziękowanie czułem spojrzeniem, lub dziecinnym bełkotem.
Pewnego razu Daumer znalazł się z młodzieńcem sam na sam. Mówił z nim, badał go serdecznie, cierpliwie, przebiegle. Pewnej chwili odgadł, że chłopczyna domaga się podania mu kubka z wodą. Był świadkiem, jak ów pił z rozjaśnioną zachwytem twarzą, lubując się łykami, szczęśliwy, że życzenie jego odgadnięto.
Daumer był wzruszony. Wieczorem rzekł wesoło do siostry, która mieszkala przy nim: