Strona:Jakob Wassermann - Dziecię Europy.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Hill przekonał się, obserwując pilnie więźnia przez dziurkę od klucza, że nigdy za dnia rysy jego nie traciły swej smutnej powagi, która zdradzała jakiś tajny lęk jego duszy. Ani też nocą nie udało mu się nigdy usłyszeć z ust śpiącego jakiegoś wyrazu, który mimowolnie zdradziłby udanie. Więzień zasypiał, gdy tylko zapadała noc, i budził się o pierwszym brzasku. Przy otwarciu okiennicy wzdrygał się, jakby usłyszał dźwięk do tego czasu nieznany, który niezwykłością swoją sprawiał przykrość jego niezmiernie pobudliwym zmysłom.
„Niechaj nasi panowie z ratusza bazgrzą w swoich aktach, co się im podoba“ — zwierzał się trzeciego dnia obserwacyj Hill w rozmowie z nauczycielem gimnazjum Daumerem. „Co do mnie, to dam sobie głowę uciąć, że Kacper Hauser nie jest symulantem. Do licha! widywałem symulantów i znam się chyba na ich kawałach... Tu jest sama prawda!“
Z temi słowy wprowadził on do celi profesora, który zaintrygowany zagadką, mającą na imię „Kacper Hauser“, przyszedł ponownie dla wybadania więźnia. Chłopiec napotkał Daumera swoim zwykłym, jakby obojętnie wystraszonym wzrokiem, który wyrażał jakoweś nieświadome oczarowanie na widok obcej osoby. Hill otworzył nagle okiennice. Młodzieniec porwał się z miejsca — stanął w oknie — wyciągnął ramiona, jakby chciał objąć roztaczającą się przed jego oczyma panoramę gór i dolin. Potem cofnął się zgnębiony do swego kąta. Zda się, doznał wielkiego rozczarowania, stąd że ręce jego zawisły w wolnem powietrzu, że nie