Strona:Jakob Wassermann - Dziecię Europy.djvu/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.




Józef i jego bracia.

W prześlicznym kostjumie, podarowanym mu przez lorda Stanhope, stał Kacper przy jego powozie. Zaciskał zęby, aby nie zapłakać. Rozdzierało mu się serce. Jego jedyny przyjaciel wyjeżdżał w świat daleki... Wzruszenie chłopca udzieliło się hrabiemu... Miał łzy w oczach Błogosławił go drżącą ręką. Gdy powóz ruszył, Stanhope odwrócił się na siedzeniu i krzyknął jeszcze do Kwanta i Hickla: „Pilnujcie mi mojego syna!“ Nauczyciel położył dłoń na sercu. Żandarm zgiął się w ukłonie.
Baron Imhoff i radca Hofman, którzy spóźnili się o parę minut, nie mogąc pożegnać lorda, zapragnęli przynajmniej pocieszyć jego pupila i zabrali go za zezwoleniem Kwanta na spacer do parku.
I stała się rzecz dziwna!... Nauczyciel zawrócił z drogi, wbiegł pędem do domu — polecił żonie stanąć przy oknie na piętrze i baczyć, czy Kacper nie wraca. A sam gorączkowo jął przewracać wszystko w komodzie, szafach, szufladach chłopca. Napróżno! — nie znalazł. Album gdzieś zniknęło...
— Co powiesz, Jetto, o tem? Jaki ten hultaj jest chytry!... Szelma posiada nos!...