Strona:Jadwiga Marcinowska - Z głosów lądu i morza.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wszakże istnieje nieskończoność, w której pomieścić się winna wszystkość rzeczy... I zestroić...
Potem zwolna zdumienie owo wlewa się w jakąś przepaścistą i nienazwaną, a ukojoną świadomość i jakby krótka, żałośliwa kaskada topi się w oceanie.
Ale — cicho. Położymy sobie palec na ustach...