Strona:Jadwiga Marcinowska - Eliza Orzeszkowa, jej życie i pisma.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Domeyko, wszyscy w następstwie ludzie światłego umysłu i zacnego serca, dobrze zasłużeni krajowi.
Wspomina się te czasy, w szczególności mijając kościół św. Jana. Tu bowiem w gmachu przy kościele mieściła się owa zaiste wiekopomna szkoła.
W roku 1850, gdy mała Eliza Pawłowska po raz pierwszy widziała stolicę Litwy, uniwersytet, jak już wiemy, od kilkunastu lat był zniesiony. Pamięć o nim jednakże trwała, blizka jeszcze i żywa. Dziecko zapewne słyszało opowieści o słynnej szkole i dobrodziejstwach, które od niej na kraj płynęły.
Musiało to utkwić w myśli, pozostać we wrażliwej duszy.
Zresztą w owym roku 1850, po wywiezieniu na Sybir braci Dalewskich, zalegała już Wilno i całą Litwę czasowa umysłów i serc martwota.
Doniosłym zdarzeniem i pierwszą boleścią w życiu Elizy była śmierć siostry.
Nastąpiło to w 1852 r. Osamotnioną teraz, dziesięcioletnią dziewczynkę uradzono oddać na pensję do klasztoru Sakramentek w Warszawie. Odwiozła ją tam babka. Przez lat pięć nie zabierano jej wcale do domu, ze względu na odległość i uciążliwość podróży. Kolei żelaznych podówczas w kraju naszym jeszcze nie było.
W klasztorze dziewczynce powodziło się dobrze. Zakonnice troskliwe były i łagodne.
Z miasta przychodzili nauczyciele: historji, geografji, literatury polskiej, rachunków, muzyki i tańca. Na ogół, podobnież jak i w domowym wychowaniu, nauki było niewiele. Niektórych bardzo potrzebnych przedmiotów nie wykładano wcale, np. nauk przyrodniczych, czyli o różnych zjawiskach zachodzących w świecie, o zwierzętach, roślinach i t. d. Według ówczesnych mylnych pojęć to wszystko zbytecznym było dla kobiety.
Natomiast zwracano przesadną uwagę na obce języki. Pensjonarki zmuszano do mówienia pomiędzy sobą kolejno po francusku i po niemiecku.