Strona:Jadwiga Bohuszewiczowa - Szlachetność serca.pdf/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rażenia jakiegoś ataku nerwowego, który jednak nie przeszkodził jej powiedzieć mi, że nawet za 10,000 dolarów nie chciałaby mnie trzymać.
Żal mi się jej zrobiło i chciałem jej oddać moją złotą pięciodolarówkę, ale ona nie wzięła i powiedziała, że dołączy i tę stratę do rachunku, jaki pośle tatusiowi. Aż mnie dreszcze przechodzą na to, co tatuś powie na ten rachunek. Panie konduktorze, — dodałem prosząco, — może pan potrzebuje chłopczyka w moim wieku do sprzedawania gazet lub ciastek w pociągu? Mój tatuś tyle już stracił przezemnie, że czas już, abym sam na siebie zaczął zarabiać.
Konduktor odpowiedział, że do takiego interesu potrzebni są chłopcy starsi odemnie, potem dał mi gazetę z obrazkami i kazał siedzieć spokojnie na miejscu. Podziękowałem mu bardzo grzecznie. Po chwili wszedł do naszego wagonu chłopiec z cukierkami. Kupiłem cztery paczki i dałem mu dolara, a kiedy przeszedł do innego wagonu, postanowiłem i ja spróbować handlu. Wyszedłem więc na korytarz i we wszystkich przedziałach zapraszałem do kupna cukierków. Ale pasażerowie śmieli się tylko i nikt nic kupić nie chciał, postanowiłem więc