Strona:Jack London - Wyga.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kie sprzęty w redakcji. Ale serca O’Hary to nie wzruszyło.
— A wiesz co, Kit? — odezwał się pewnego dnia. — Ja ci coś powiem. Idź do okulisty. Mam znajomego — niejakiego doktora Hassdapple’a. To „morus”! Nic cię to nie będzie kosztowało. Zapłacimy mu ogłoszeniami. Ja sam z nim pomówię.
Wkońcu postawił na swojem i wyprawił Kita do okulisty.
— Nic pańskim oczom nie brakuje — zawyrokował lekarz po starannem zbadaniu. — Doprawdy, oczy ma pan świetne — para takich na miljon!
— Nie wspominaj pan o tem O’Harze — bronił się Kit. — I niech mi pan da parę czarnych okularów.
A w wyniku tego wszystkiego O’Hara okazywał Kitowi dużo współczucia i z żarem mówił o tym czasie, kiedy „Fala” stanie wreszcie na własnych nogach. Na szczęście Kit Bellew miał własne dochody. W porównaniu z dochodami innych ludzi były one małe, wystarczały jednakże, aby z nich móc opłacić wpisowe w kilku klubach i kawalerski pokój w dzielnicy studenckiej. Prawdą też jest, że od czasu jak Kit Bellew stał się wspólnikiem O’Hary, osobiste jego wydatki zostały znacznie zredukowane. Nie miał kiedy wydawać pieniędzy. W domu wogóle już nie bywał i nie urządzał dla członków miejscowej cyganerji słynnych kolacyjek z przepysznemi potrawami, podawanemi na gorących rusztach. Mimo to chodził wciąż bez grosza, ponieważ „Fala” w swych gro-