Strona:Jack London - John Barleycorn.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W całem tem opowiadaniu chodzi mi właściwie o podkreślenie tego, że nie było wówczas we mnie pożądania alkoholu, mimo długiego okresu zależności od Johna Barleycorn. Powróciłem z bezdennych przepaści i brudów życia, a jednak zdołałem znaleźć upodobanie w arkadyjskiej prostocie tych młodzieńców i dziewic, oddających się nauce. Prócz tego znalazłem drogę w krainę umysłu i byłem przepojony intelektualizmem. (Ach, później niestety poznajem, że i upojenie duchowe powoduje również kociokwik).