Strona:Jack London - Córa nocy.pdf/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czywistości nie był nim bynajmniej. Pozostawał jedynie pod przemożnym wpływem swych nocnowłóczęgowskich nawyczek. Zapytywany raz przez przeciętnego eskulapa, wyjawił całą prawdę. Nigdy nie mógł potem przeboleć upokorzenia, jakiego doznał wówczas, kiedy jego rewelacje otrzymały pogardliwą etykietę jako „sny“.
Cała rzecz polegała na tem, że z nadejściem wieczoru Ward stawał się niezwykle czujnym. Pokój z jego czterema ścianami stawał mu się wówczas przykrem więzieniem. Wyostrzony jego słuch chwytał tysiące odgłosów, rozlegających się w mroku. Wołała nań noc. Na okres dwunastu godzin stawał się prawdziwym synem zmierzchu. Nikt go jednakże nie rozumiał, a i sam Ward nie próbował już się zwierzać nikomu. Uważano go za lunatyka i stosowano środki zapobiegawcze, które przeważnie zresztą zawodziły. Po wyrośnięciu z dzieciństwa stał się znacznie przebieglejnym i większą część wszystkich swych nocy spędzał zgodnie z wymaganiami drugiego swego ja. Wynik był taki, że przed południem zasypiał najmocniej. Ranne studja przeto stały się niemożliwemi i wkrótce zauważono, że jedynie w porze poobiedniej, pod kierownictwem prywatnych nauczycieli, dziwny chłopiec mógł odbywać lekcje. Takim więc tylko sposobem nowoczesne ja Warda zdobyło wykształcenie i ogładę.
Ale zagadki nie rozstrzygnięto. Znano go ogólnie jako małego djabła, bezmyślnie okrutnego i złośliwego. Lekarze kwalifikowali go jako psychopatę