Strona:Jack London - Córa nocy.pdf/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

łąkę co do której zdecydował, że była pastwiskiem górskiem. Rozłożył na ziemi wydobytą gazetę i usiadł na niej.
— To wszystko głupstwo — wyrzekł głośno, ocierając tyarz z potu.
— Głupstwo — powtórzył skręcając papierosa i rozważając zagadnienie powrotu.
Nie urzeczywistnił jednak swoich planów. Postanowił nie ryzykować. Obawiał się tamtej mrocznej drogi. Oparł podbródek o kolana i zadrzemał, czekając na świt.
Sam nie wiedział dokładnie ile czasu trwała ta drzemka. Obudziło go naszczekiwanie młodego kuyota. Obejrzał się i znalazł, że kuyot stoi na wierzchołku wzgórza. Zauważył jednocześnie zmiany, jakie zaszły w obliczu nocy. Mgła rozwiała się zupełnie. Księżyc i gwiazdy zagasły. Nawet wicher uśmierzył się zupełnie. Noc wyzbyła się tajemniczości i stała jedną ze zwykłych nocy Kalifornji, pełną balsamicznych zapachów i ciepła. Zasnął znów, ale po chwili ponownie obudził go odgłos ujadania kuyota. Półsenny jego słuch pochwycił nutę dzikiego, gardłowego śpiewu. Obejrzał się i spostrzegł, że kuyot, zaprzestawszy ujadania pędził po grzbiecie wzgórza. Za nim w pełnej pogoni, biegła owa naga istota, którą spotkał w ogrodzie. Kuyot był zwierzęciem miodem. Ale rączość nóg nie uratowała go od nieznanego. Zdarzyło się to jednak już wtedy, kiedy oboje znikli za przełęczą. Człowiek zatrząsł się jakby w ataku febry. Zerwał się z ziemi, przeskoczył przez