Przejdź do zawartości

Strona:J. W. Draper - Dzieje stosunku wiary do rozumu.djvu/267

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dna kropla krwi Chrystusowej wystarcza na odkupienie całego rodu ludzkiego, a ta reszta, która wylana została w Ogrojcu i na krzyżu, przekazaną była jako spuścizna dla papieża, iżby się dlań stała skarbem, z któregoby mógł czerpać odpusty“ — to dusza hardego mnicha germańskiego oburzyła się na takie dowodzenie i niedałaby się przekonać, gdyby nawet tysiąc cudów na dowód urządzono. Haniebną tę praktykę sprzedaży odpustów za popełnione grzechy wprowadzili nasamprzód biskupi, którzy tym sposobem dostawali pieniędzy, kiedy ich im brakło na własne przyjemności. Opaci zaś i mnisi, którym nie był dozwolony ten zyskowny handel, zbierali pieniądze, obnosząc relikwie w uroczystych procesyach i pobierając opłatę za dotknięcie do nich. Papieże, przyciskani potrzebą, a przewidując jak zyskowną stać się może ta praktyka, odjęli biskupom prawo sprzedaży odpustów, przywłaszczając je sobie i urządzając agencye na ten handel, szczególnie po zakonach żebrzących. Pomiędzy klasztorami wszczęło się żywe współubieganie, gdyż każdy wychwalał wyższe zalety swoich odpustów, przyznając sobie większy wpływ na dworze niebieskim, oraz poufałe stosunki z Najświętszą Panną i ze świętemi pańskiemi. Nawet na samego Lutra, który był mnichem augustyańskim, wymyślono potwarz, że się nasamprzód poróżnił z kościołem, gdy ten handel powierzono Dominikanom, zamiast jego zakonowi, a to w czasach gdy Leon X