Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.III.djvu/234

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
232
5 SIERPNIA.

Z jednéj strony brzegiem, ciągną się mury i budowy mizerne, z drugiéj ogromne składy drzewa, stosami leżącego. — Dawne Kazarmy i fabryka Czubunu (lanego żelaza). Dośé nierówną drogą po nad morzem, wsród rożnych budowli, po pod górą jedzie się aż do ulicy, wiodącéj od spusków ku Tamożni i peresypowi. Na peresypie jeszcze miasto, ruch wozów, czumaków, bryk żydowskich, wołów, koni, ludzi. Są nawet gospody, są winiarnie — sprzedaż kart (na obu końcach miasta są podobne składy) — sklepiki i t. p. Ale czego najwięcéj, to składów drzewa i wszelkiego rodzaju drewnianych materjałów, kół, osi, dyszlów, wici, dębczaków różnej wielkości, i grubości. Stoi to wrząd pod domami, bardzo porządnie poustawiane i poklassyfikowane. — Przed każdym prawie takim składlem studnia, przed każdym znowu na beczce wystawiony stolik, na nim kilka kawonów, ogórki i flasza w wodzie chłodnéj — słowem szynczek. Minąwszy owe wabne dla czumaków wystawy, wjeżdża się w Tamożnią, a po mniéj więcéj łaskawéj rewizji, która może kontentować się obejrzeniem powozu, lub