Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.III.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
202
2 SIERPNIA.

jest porządna niemiecka kolonja Strasburg. Minąwszy to, spotykamy już tylko ogromne wozy niemieckich kolonistów, nie mniejsze radwany mołdawskie i Karuce olbrzymie z węglami.
Nie daleko stacji pocztowej, kolonja w uroczysku Gidyrym, nad rzeczką Baraboj. Kościołek murowany i domki przeplatane zielonemi akacjami, tonęły teraz w ponakładanych na wszystkie strony, w najrozmaitsze kształty stértach, od których żółcił się obrazek. — Osada jak wszystkie tutejsze leży w Bałce. Zaledwie odetchnąwszy nieco, pośpieszyliśmy, chcąc, tegoż dnia stanąć w Odessie, do stacji Dalnik. Tu już przeczuć można było blizkość Odessy; ruch większy, ciągnące się wozy ku miastu niewidzialnemu jeszcze; gęstsze karczmy i osady, zwiastowały ognisko. Od Dalnika powiedzieć można, zaczyna się Odessa. Osada ta, już stoi na ziemi miejskiéj, nad rzeczką Dalnik. Rozminąć się trudno z wozami ładownemi owocem, warzywem, węglem, zbożem, drzewem. W miarę, jak się zbliżamy, ruch wzrasta; na horyzoncie podnoszą się szczy-