Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.III.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
165
2 SIERPNIA.

ki, które pospolicie pięknemi kamienicami się nazywają z pięknemi zapewne dla tego, że gładkie i białe. Domy stare, poznaczone są prawie wszystkie, jako rozrzucić mające. Schwyciłem przecie jeden szczególny tego rodzaju narożny domek i schowałem w mój album podróżny.
W ogólności, o ile z piérwszego rzutu oka na Kisziniew wnosić można, miasto to olbrzymim krokiem idzie naprzód; cywilizowane obyczaje, ubiory, budowy ruguja, co było właściwego, miejscowego. Stroje wszakże przypominają ci jeszcze, żeś tutaj, a nie indziéj. Mołdawianie w krymkach, w chałatach, Grecy w fezach, bulgarowie i t. d. przemykający się ulicami, siedzący u progów domowstw z fajkami, zwiastują ci, niedawno jeszcze dla tak zwanej cywilizacji zdobyty kraj.
Obok tych niedobitków wschodu, przemyka się wytworność we fraku, z Wiednia sprowadzonym, i żółtych glansowanych rękawiczkach, tak, jak obok golarni ormiańskiej, gra szejne-katrynka arje Donizetti i Bellini, walce Sztraussa; obok przedaży win