Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.III.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
157
2 SIERPNIA.

Basza czekał na Karola w namiocie swoim, mając przy sobie Marka tłumacza. Przyjął go z uszanowaniem, i prosił aby spoczął na sofie. Król, nie zważając na to, stał.
— Chwała Najwyższemu, żeś W. K. M. żywym, byłem w rozpaczy, ale zmuszony spełnić rozkazy Sułtana.
Król zgryziony zabraniem swoich trzechset żołnierzy w okopach, zawołał.
— Gdyby się byli bronili jak należy, niedobylibyście mnie i w dziesięć dni.
— Jest to źle użyta odwaga, rzekł Turek. —
Na bogato-osiodłanym koniu, odprowadzono Króla do Benderu. Szwedzi wszyscy wzięci lub pobici — rzeczy, papiéry, suknie rozchwytane, popalone; officerowie droga pędzeni nadzy prawie, powiązani po dwóch, szli z Tatarami i Janczarami. — Kanclerz Generałowie, tegoż losu doznali, stali się jeńcami tych, w których ręce popadli.
Izmael Seraskier w Benderze, ustąpił swojego mieszkania Królowi, ale straż Janczarską i drzwi postawił. Przygotowano łóżko, ale on nierozebrany, padł na sofę