Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.III.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
147
2 SIERPNIA.

w cztérdzieści koni, wymykał się z obozu swego, jeździł posród Tatarów, a ci go przepuszczali nic mu nie czyniąc.
Przyszedł wyraźny rozkaz Sułtana, wyrznąć Szwedów jeśliby się opiérali, nieoszczedzając nawet Króla. Seraskier pokazał go P. Fabrice, probując jeszcze zmiękczyć Karola.
— Czy widziałeś rozkaz ten? spytał Król — widziałem.
— No, to powiedzże im, że to drugi rozkaz zmyślony, i że się nie ruszam. Fabrice padł do nóg jego prosząc, aby się nie opierał, ale napróżno.
— Wracaj sobie do Turków i powiedz im, że jeśli mnie napadną, potrafię się bronić. Kapelanowie królewscy uklękli przed nim zaklinając aby na rzeź nie wystawiał nie dobitków pułtawskich, a nadewszystko drogiéj swojéj osoby, zapewniając go że napróżno się opierał, a oporem tym gwałcił gościnności prawa. — Karol rozgniewał się na nich i odparł:
— Wziąłem was do modlitwy, nie do rady.