Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.II.djvu/253

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
251
24 LIPCA

Wieczorem morze ukazało mi się znowu dotąd z niewidzianą przeze mnie fizjonomją — oświecał je xiężyc, a pod jego światłem drżącem, fantastycznie malowały się stojące w porcie okręty. O! ileż to różnych obrazów w jednym morza kawałku — Ląd, nigdy, ani tyle, ani tak dziwnie mienić się nie może. Ktoby pod względem malowniczym tylko uważał morze, mógłby xiążkę o niém napisać, a tysiąc obrazów stworzyć. Nie dziwi mnie wcale, że nagle tylko morze malując P. Gudin, tak rozmaitym być umie i tyle tworzy.
25. Lipca. Była Niedziela, zacząłem naturalnie od kościoła. Udałem potém do General Gubernatora Naczelnika miasta, Achlestyszewa, który uprzejmém przyjęciem i miłą rozmową, zajął krótką chwilę odwiedzin. Towarzysz mój powiedział Generałowi, że będę pisał o Odessie i dodał — prośmy, niech o nas dobrze pisze — Niech tylko pisze prawdę, odpowiedział General — i miał zupełną słuszność, Odessa nic lęka się prawdy, a żądać może tylko, aby jéj oddano sprawiedliwość.
Tegoż dnia poznałem się z tutejszym Pro-