Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.II.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
168
19. LIPCA

skich przy białości śniegu, sprawiał że się nic przed okiem naszém nie ukryło. Można było rozeznać po sztandarach pułki różnych prowincji i uważałem, że choć bez rozkazu pewnego, wojsko to urządziło się samo dwadzieścia szeregów i wyciągnęło dosyć prosto. Każdy Sułtan Seraskier z małym swoim dworem formował małą kupę przed oddziałem. Środek piérwszego szeregu, gdzie się znajdował sam Chan, wystawiał korpus odsadzony dość liczny, którego rozporządzenie czyniło widok prawdziwie militarny. — Czterdzieści kompanji, każda od pięciudziesiąt konnych maszerowały naprzód dwiema kolumnami, mając we froncie po czterech ludzi, a z boku po dwadzieścia sztandarów. Już za nimi następował wielki koniuszy mając z sobą dwanaście koni powodowych i sanki nakryte, za któremi szła jazda, otaczająca Chana. Tu dopiéro jeden Emir niósł sztandar Proroka, obok którego były dwie chorągiewki zielone: w tyle powiéwały proporce Ihnat-Kozaków, którzy ze swemi rotami zamykali straż Chana.