Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.I.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
30
24 CZERWCA

go nie pojęto, a co gorzéj, może jak haniebnie prędko zapomniano? Nie mamy dotąd, porządnéj, pełnéj edycji dzieł jego, nie mamy ich wszystkich w ręku, nie możemy nawet ocenić, jak powinniśmy. Ciężki to grzech, żeśmy się dotąd o to nie postarali. Woronicz był niechybnie w ostatniéj epoce sam jeden z Brodzińskim, najbardziéj narodowym poetą; wszystko co wyśpiéwał, z wielkiéj duszy uczuciem przejętéj płynąc, składało się w dziwnie energiczne obrazy. Każde jego słowo, maluje go, każda pozostałość po nim, dopełnia tego obrazu.
Całe życie Jana Pawła, było pieśnią w pół wieszczą, w pół smutną; jedną stroną do przeszłości, drugą do terazniejszości skarlałéj i smutnéj zwróconą. — W pałacu Biskupów krakowskich, w Krakowie, widzisz co krok tego człowieka; bo myśli swoje, uczucia swoje, ręką Stachowicza wyrył na wszystkich ścianach gmachu. Co go tylko otaczało, świadczy jakim był, co myślał i jak czuł głęboko. Nié ma szczątku z jego puścizny, coby nie dopełniał obrazu tego wielkiego człowieka, téj historycznéj postaci, mającéj z laty wyrosnąć jeszcze.