Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.I.djvu/231

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
221
10. LIPCA

szczkami. Wszystko co się na niebie ukaże, w morzu jak zwierciadle się odbija. Każda chmura je farbuje, każdy promień na nie działa i twarz żywéj kobiéty, nie tyle ma różnych expressji, ile to cudowne morze — Czasem chmura przechodząca po nad pełném morzem, zasłoną dészczową tak je w oddaleniu łączy z niebem, że dostrzedz nie można, gdzie się dwie przestrzenie z sobą zlały. Czasem i to częściéj, czarno-siny pas daleko, na którym jak punkciki białe, widać żagle przybywających okrętów, lub ciemny dym z komina parochodu – zamykają widok. Każda chmura, każdy blask czy słońca, czy xiężyca, drży w morzu. Wschody słońca są widokiem zachwycającym, nie mniéj piękny i zachod, nie mniéj piękny xiężyc, w pełni nad morzem. Całe życieby tu przepatrzeć można i przedumać. A burza, a błyskawice? a leżąca na morzu tęcza, która odbita w fali, zda się opasywać zielone tonie? Obrazy te, których pewny jestem ani Gudin, ani Morel-Fatio, ani ojciec Vernet, ani nikt w całém ich bogactwie wdzięku, kolorycie, swiéżości, wydać nie potrafi; obrazy to tyle rozmaite, że dwa