Strona:J. I. Kraszewski - Nowe studja literackie T.I.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
123

nadużyć, które się do złodziejstwa zbliżają w użyciu cudzéj własności — złodziejstwa ziemi w sprawach o granice. Nie przepomniał tu złodziei, o których Gall tak szeroko pisze, którzy kradną nie dla korzyści, ale przez amatorstwo sztuki, z niesłychanego jakiegoś do złodziejstwa wrodzonego popędu.
Z rzeczy jednéj w drugą wpadając, prawi długo o cyganach, niemijając nawet ich wywodu, o czarach, o chiromancij. — Dzieli wreście złodziei na: świętokradźców, pszczołołupców (??) simoniaków, urzędokupców (Ambiliosi) skarbokradźców (co Rpbl. bona kradną) tyranów poddanych swoich, abigestes i plagiatorów.
W części III o świętokradztwie, jak wszędzie przykładami starożytnémi rzecz jest poparta. W części IV, o pożądaniu dostojeństw i urzędów; tu bardzo ciekawy opis nędznego stanu naszych miasteczek i życia biédnego PP. Burmistrzów:

Ale w takowych mieściech gdzie lichota wieczna
Tam twoja ambicja jest niepożyteczna,
A zwłaszcza gdzie podwoda, gdzie Burmistrz furmanem[1]

  1. Niektóre tylko miasta większe miały Libertationem a podwodis, inne zmuszone były je dawać na zawołanie wyższych urzędników ziemskich, pod przejazdy znakomitszych, pod posłów, pod dwór, pod wojsko i t. d.