Strona:J. Grabiec - Powstanie Styczniowe 1863—1864.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

krwawe boje staczały partje podlaskie, jak widzieliśmy, wyparte wszystkie nieomal na Litwę.
Pierwszy wyruszył tam Zameczek, który, dokonawszy w końcu stycznia szeregu napadów w okolicach Tykocina, zdobył sporo broni i amunicji, ruszył w Grodzieńskie, gdzie zatrzymał się na dłuższy wypoczynek w miasteczku Siemiatyczach. Tam zajął się uporządkowaniem swojego oddziału, liczącego przeszło 2,000 ludzi, przeważnie jednak kosynierów. Ku niemu też, na Siemiatycze, skierowali się ze swemi oddziałami: Janko Sokół i Jabłonowski, ciągnący z pod Węgrowa, na czele przeszło 800 ludzi, oraz Lewandowski i Czarkowski z 400 powstańcami. Do Siemiatycz też maszerował ze swemi oddziałami i Rogiński. Ten ostatni po drodze pobił moskali, broniących mu przeprawy przez Bug pod Niemirowem, straciwszy kilku ludzi, między którymi był jednak i dowódca jednej z partji, popularny wśród szlachty zaściankowej, Wolanin.
Wszystkie te oddziały przybywały do Siemiatycz w samą porę. 6-go bowiem lutego Zameczek został napadnięty przez gien. Maniukina z 7 rotami piechoty przy 4 działach, podczas, gdy z drugiej strony zbliżały się inne oddziały rosyjskie.
W krwawej bitwie, gdzie odznaczyli się kosynierzy, moskale zostali zmuszeni do odwrotu z pozostawieniem 2 dział. Nieotrzaskani jednak z wojną partyzanci, mimo zwycięstwa, nie byli zdolni do dalszych bojów i Zameczek nakazał odwrót. W tej właśnie chwili przyszła wiadomość o nadciągnięciu pomocy. Wszystkie bowiem oddziały podlaskie, słysząc kanonadę, forsownym marszem szły do Siemiatycz. Nad połączonemi oddziałami objął dowództwo Lewandowski i koło południa 7 lutego powstańcy gęstym ogniem przywitali zbliżających się w znacznie powiększonej sile moskali. Bitwa była niezwykle zacięta: dzielni podlasiacy walczyli jak weterani; kosynierzy kilkakrotnie szli w kosy, a strzelcy z myśliwskich dubeltówek, lub zdobytych na moskalu starych karabinów, podtrzymywali skuteczny ogień przez kilka godzin. Przewaga jednak broni i sprawności wojskowej zrobiła swoje. Straciwszy przeszło stu poległych i kilkudziesięciu jeńców, powstańcy wycofali się z miasta, które moskale zrabowali i spalili, wymordowawszy nieco mieszkańców. Dowódcy po naradzie rozstali się. Lewandowski z resztkami swego oddziału (80 ludzi), powrócił na