Strona:J. Grabiec - Powstanie Styczniowe 1863—1864.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

omal wskutek tego zjawiały się samorzutnie mniejsze lub większe oddziałki i ściągały otwarcie do Wąchocka, Ojcowa, Węgrowa, lub pod Janów, gdzie wsławieni odrazu w okolicy wodzowie: Langiewicz, Kurowski, Janko Sokół i Rogiński, organizowali większe oddziały.
Mimo to wszystko siły powstania były bardzo słabe. Poza jakimś 2, 000 rekrutów warszawskich, wystąpiło do boju w Noc Styczniową co najwyżej 5, 000 ludzi w różnych okolicach kraju, źle odzianych i uzbrojonych, bez zapasów i amunicji, a przytym po większej części nie mających pojęcia o służbie wojskowej. Kierunku powstanie nie miało żadnego. Komisja zastępcza w Warszawie, której trzej członkowie byli zawaleni drobiazgową robotą, nie odbywała żadnej roli kierowniczej, a Rząd Narodowy, który wyjechał z Warszawy w celu ujawnienia się w zdobytym przez powstańców Płocku, przechodził niesłychane przygody.
W Kutnie, gdzie zatrzymali się członkowie Rządu w oczekiwaniu na zdobycie Płocka, okazało się, że ks. Mikoszewski przezornie gdzieś się ukrył, tak, że, jako cały Rząd Narodowy, wystąpili: Awejde, Janowski i Maykowski, pozbawieni w dodatku dokumentów. Niemniej ciągłe stosunki ich z przyjeżdżającemi wciąż kurjerami i osobami z organizacji miejscowej zwróciły uwagę policji, przed którą musieli uciec do Łodzi. Tam otrzymali mniej więcej dokładne raporty o przebiegu Nocy Styczniowej i ruchu w całym kroju. Postanowili więc jechać do Wąchocka, do obozu Langiewicza. Dla ostrożności jednak Rząd rozdzielił się: Awejde z Maykowskim ruszyli razem przez Opoczno, a Janowski miał jechać przez Piotrków i Kielce. W Opocznie dwaj członkowie Rządu Narodowego spotkali oddział powstańczy pod komendą obywatela z sąsiedztwa, Łakińskiego. Ten, nie mając o nich wiadomości, na żądanie naczelnika organizacji cywilnej zatrzymał obu przy swoim oddziele dla stwierdzenia tożsamości osób, a w kilka dni później podczas paniki, jakiej uległ oddział w Końskich, porzucił ich śpiących, sam ratując się ucieczką. Szczęściem panika okazała się daremną i obaj członkowie Rządu, najemnemi końmi, z trudnością wydostawszy paszporty i kilkakrotnie w drodze będąc aresztowani przez moskali, koło 6 lutego powrócili do Warszawy, gdzie również przybył i Janowski. Ks.