Strona:J. Grabiec - Powstanie Styczniowe 1863—1864.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jako naczelny dowódca sił zbrojnych w województwie — Grekowicz nie odważył się na żaden napad, w wyznaczonym terminie 22 stycznia. Na drugi dzień dopiero, zmuszony przez Wasilewskiego, uderzył Grekowicz na Radomsk. Moskale ustąpili na wieść o zbliżaniu się powstańców z miasta, lecz pozostali żandarmi i policjanci zdołali taką paniką nabawić powstańców, że ci haniebnie uciekli, pozostawiając dowódców na pastwę wroga. Wasilewski i Grekowicz ocaleli, kilku jednak oficerów zostało aresztowanych. Poza Radomskiem, ruch zaznaczył się tylko w okręgu Łódzkim, gdzie energiczny ks. Cent, na czele spiskowców ze Zduńskiej Woli, porozbrajał miejscową policję i skonfiskował na rzecz powstania broń niemieckich stowarzyszeń strzeleckich w Łodzi, Konstantynowie i Zgierzu.
W Krakowskiem, komisarz Biechoński nie potrafił dokonać żadnego napadu w d. 22 stycznia, choć było postanowione uderzyć tej nocy na Kielce i na Jędrzejów. W Kielcach trzeba było zaniechać napadu wobec gotowości ostrzeżonych moskali, a pod Jędrzejowem zebrani powstańcy, nie doczekawszy się dowódców i broni, rozeszli się do domu. Lepiej natomiast wystąpiło Sandomierskie. W „Styczniową noc“ oddziały powstańcze zajęły Suchedniów, Iłżę i Ostrowiec, ogłaszając wszędzie Rząd Narodowy, wojnę z Moskwą i uwłaszczenie chłopów, skonfiskowały kasę Zarządu Górniczego w Suchedniowie, tudzież uderzyły zbrojno na pograniczny z Krakowskiem — Bodzentyn, oraz na Szydłowiec i Jedlnię, gdzie stały garnizony rosyjskie.
Na Szydłowiec uderzył osobiście Langiewicz, mając do pomocy b. kapitana wojsk rosyjskich, Jasińskiego. Uderzywszy na ostrzeżonych o napadzie moskali, powstańcy wyparli ich z miasta, zdobywając nieco broni i amunicji. Rano jednak moskale odebrali miasteczko i sprawili rzeź niewinnych mieszkańców, których zabito kilkudziesięciu, a kilkudziesięciu innych aresztowano, podając ich za jeńców wojennych. Powstańcy stracili 5 zabitych i 2 wziętych do niewoli, z których jednym był, niestety, ranny dowódca Jasiński. Kilkunastu innych rannych i zdobytą broń powstańcy zabrali ze sobą.
Nie udał się również, pomimo powodzenia początkowego, napad na Bodzentyn, gdzie rota moskali zaatakowana została przez miejscowych mieszkańców z pomocą przybyłych im na pomoc robotników suchedniowskich. Pomimo znacznych strat