Strona:J. Grabiec - Powstanie Styczniowe 1863—1864.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z podpisem Komitetu Centralnego, zapowiadając, że Komitet nie pozwoli nikogo z organizacji wziąć do wojska.
Gdy powrócił Giller, jaki taki ład zaprowadzony został. Rolskiego usunięto ze stanowiska naczelnika miasta, ogłoszone jednak przezeń narzucone lekkomyślnie Komitetowi zobowiązanie — pozostało.
Dla uratowania więc sytuacji, Komitet wydał dekret do Rad powiatowych, wzywający je do biernego oporu brance, choćby to pociągnąć miało rozwiązanie wszystkich instytucji samorządowych w Królestwie. Krok ten Komitetu został poparty odezwą do tychże Rad, przez duchowieństwo wydaną.
Rady jednak i bez tej zachęty stanęły w opozycji przeciwko nielegalnej brance. Większość rad powiatowych odmówiła bezwzględnie udziału w brance, inne zaś żądały wydania prawa, nakazującego ludności Królestwa odsługiwać wojsko w kraju. Mimo represje rządowe, rady powiatowe stały przy swoim zdaniu, wyznaczone zaś z urzędu komisje poborowe musiały zwalczać tysiączne przeszkody przy układaniu list proskrypcyjnych rekrutów. Robota szła niesłychanie wolno i znów przeciwko Wielopolskiemu oburzyła kraj cały.
Komitet tymczasem dla zapobieżenia brance obmyślił jeszcze jeden sposób w postaci t. zw. „dyzlokacji popisowych“. Młodzież, mianowicie, przeznaczona do wojska, miała masowo przesiedlać się ze swych miejsc urodzenia w jaknajdalsze okolice kraju, lub też na Litwę, w Poznańskie, czy do Galicji i tam przeczekać okres możliwie dłuższy, zanim nie nastąpi termin powstania, które postanowiono, wobec ogólnego nastroju mas, możliwie przyśpieszyć. Projektu tej „dyzlokacji“ chwycił się Komitet całą siłą, nie widząc innej rady zapobieżenia rozprzężeniu się organizacji. Położenie Komitetu Centralnego było tym uciążliwsze, że miał on do zwalczania w tym czasie bardzo poważne niebezpieczeństwo wewnątrz organizacji.
Układy z Mierosławskim, prowadzone przez Daniłowskiego, nie doprowadziły do porozumienia z ambitnym gienerałem, żądającym bezwarunkowego poddania się Komitetu pod swoje rozkazy. Co gorsza, okazało się, że Mierosławski posiada w Warszawie własną organizację, założoną w tajemnicy przed Komitetem Centralnym przez Kurzynę i zostającą pod kierunkiem „Komitetu Rewolucyjnego“. Organizacja ta, acz słaba i nieliczna, stworzona głównie z dawnych rozbitków —