Nowy ten rząd powstańczy, natychmiast skierował politykę polską zgodnie z zasadami Koła na tory rewolucyjne. Z emigracją zostały zawiązane stosunki przez reprezentanta krańcowego skrzydła Czerwieńców, znanego nam dobrze Jana Kurzynę, oraz za pośrednictwem uchodzącego za zrzeszenie krańcowych rewolucjonistów drezdeńskiego „Związku Patrjotów“, a ze spraw wewnętrznych na pierwszy ogień poszła kwestja włościańska. Za granicę został wysłany wyczerpujący memorjał w sprawie Ukazów Marcowych, wyjaśniający szczegółowo rolę Rosji w polskiej sprawie włościańskiej i jej demagogiczną politykę, jak również ideologję powstania względem chłopa polskiego, na prowincję zaś w miarę możności wysyłane były odezwy i polecenia, nakazujące energiczną agitację wśród mas włościańskich.
Tu jednak grunt dla polityki powstańczej był już bezpowrotnie stracony. Od chwili ogłoszenia Ukazów policja, wojsko, żandarmerja, którym do pomocy przybył zastęp specjalnie przez Milutina i jego najbliższych pomocników wytresowanych komisarzy włościańskich, agitowały zawzięcie. Szczególniej energicznie i umiejętnie działali tu komisarze włościańscy, między którymi było bardzo wielu ideowców demokratów, nie znających naszych stosunków, a widzących w agitacji wśród polskiego chłopa przeciw szlachcie, obok przeprowadzenia uwłaszczenia, doniosłą w skutkach działalność demokratyczną. Po wszystkich gminach rozrzucano w olbrzymiej ilości portrety Cara-Oswobodziciela, wybierano co najsprytniejszych i na agitację podatnych gospodarzy do chłopskich deputacji, które miały jechać do Petersburga i tam carowi złożyć podziękowanie polskiego ludu za wyzwolenie ze szlacheckiego jarzma, oraz darowaną ziemię i t. d. Deputacje te z ostentacją wożono po kraju, aż wreszcie uroczyście wysłano z Warszawy do Petersburga. Na miejscu po wsiach całego kraju do czerwoności rozpalano nienawiść pomiędzy dworem i wsią: podjudzano do wytaczania spraw o najdziksze pretensje, gruntowe, czy serwitutowe, przed komisarzami włościańskimi, którzy najniesprawiedliwiej w świecie przyznawali rację chłopom, podkreślając miłość cara do biednego ludu polskiego, a jego niełaskę dla buntowniczej szlachty. Rozdawano w ogromnej ilości przy każdej sposobności pustki, sporne grunta i przyznawano najbardziej krzywdzące szlachtę serwituty, rozbudzając wśród ludu
Strona:J. Grabiec - Powstanie Styczniowe 1863—1864.djvu/194
Wygląd
Ta strona została przepisana.