Strona:J.I.Kraszewski - Czercza mogiła.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

prostych wyrazach, które powinny były ucieszyć raczej Hawnula, niżeli go tak zmieszać.
Nie odezwał się już ani jednym wyrazem dziedzic Krasnego, padł na stołek, rękę sparł na kolanach i dawszy znak ekonomowi, pozostał tak zadumany głęboko.
— Kat go wie co mu się stało — powiadał później Żużel — ale postrzegłem, że go i złość i fantazja i impet zwykły, gdy o sąsiedzie mówił, całkiem opuściły. Chandra[1] i po wszystkiem! — pomyślał ekonom przywykły do jego wybryków.
Nazajutrz toż samo, Hawnul gadać nie chciał, zamknięty był z żoną, i ledwie się pokazał, nie inaczej i dni następnych. Parę razy tylko zaczepił choć ze wstrętem Żużla o sąsiada usiłując go dopytać, kiedy go się w Serebrzyńcach spodziewają z powrotem. A co najdziwniejsza nie wydał żadnego rozkazu napaści na terytorium sąsiednie, z czego, z powodu swej przyjaźni z Dymkowskim, rad był bardzo Paweł. Nic się zresztą w życiu Hawnula nie odmieniło, krom tego, że jeszcze bardziej siedział zamknięty i na gospodarstwo obojętny, a często gęsto o powrót Wilczury zapytał.

Tak spokojnie na oko przeszedł cały czas oddalenia pana Stefana, który nie wprost do domu, ale do powiatowego miasteczka zajechał, bo mu widać tęskno było za przyjaciółmi i dawnymi znajomymi, i ztamtąd przyzostawszy sam u podkomorzego, bryki do Serebrzyniec odesłał.

  1. Melancholia.