Strona:J.I.Kraszewski - Czercza mogiła.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Semen ten, od którego imienia barć się zwała, musiał być pierwszym co ul do niej przyczepił, na jej silnych gałęziach stały dziś kilka późniejszych, ale już do żadnego nie należały Semena. Drzewo grube, gładkie, ku górze dopiero rozpinało konary szeroko i wieńczyło się zieloną, kształtną koroną. Na bokach jego widać było na korze co roku odnawiany znak krzyża świętego, który inne pogańskie zastąpił, głęboko wcięty i aż do żywego obnażający je rdzenia. Obok z rzadka stały córki poważnej owej barci, niedorównywające jej ani wzrostem, ani powagą, ani wiekiem, a tuż i las tłumem różnych drzew i gęstwiną się zieleniał. Fizjognomia jego była czysta, poleska, mało trawy, rzadkie kwiaty, ziemia zasypana spadłemi igłami sosen, kolczastemi szyszkami, suchemi gałązkami, a gdzieniegdzie przy dołach świnie bagno, wyżej krzaczki czernic i brusznicy. Pod wypalonymi tylko pniami zasiewały się dzwonki, dziewanny, przetaczniki i złocisto kwitnące świętojańskie ziele. Ku środkowi łąki, za ruczajem, w pośród krzaków łoziny i olszyny, rozpierzchłych w kupkach malowniczych, była maleńka, suchsza wysepka zielona, a na niej wznosiła się owa Czercza mogiła, niewielki usyp krągły, stożkowaty, z zapadłym już wierzchem, wokoło obrosły krzakami. Widać go było dobrze z miejsca, w którem stali panowie sądowi i nie jedno oko bojaźliwie go zmierzyło.
Cały przestwór spornego gruntu leżał tak widocznie przed oczyma wszystkich, że nie było co sobie zadawać pracy i prowadzić dukty i redukty. Termin a quo i ad